czwartek, 9 marca 2017

Trochę praktyki, trochę zdobytych porad i napisany egzamin

Testy jednostkowe i TDD

Już coraz więcej rozumiem i coraz więcej wiem. Czuję się coraz pewniej w zagadnieniach teoretycznych. Radzę sobie nawet z testami jednostkowymi na studiach podyplomowych, choć są one dla mnie bardzo wymagające intelektualno-logicznie.

Testy jednostkowe, które ćwiczymy na WSB bazują na podejściu zwanym Test Driven Development, czyli "najpierw testuj, potem programuj." Polega ono na tym, że dostajemy dane, które ma obsługiwać napisana przez nas funkcja tak, żeby osiągnąć wyszczególniony rezultat. Na przykład, jeśli podamy funkcji liczbę 1, to ma ona zwracać liczbę 1, a jeśli tej samej funkcji podamy liczbę 2, to ma zwrócić liczbę 4. Trzeba się nagłówkować, jak napisać w Pythonie funkcję, która wykona najpierw to pierwsze zadanie, a później zadziała również dla drugiego przypadku. Podczas zajęć formułę do tworzenia testu jednostkowego dostaliśmy gotową, więc główne zadanie polegało na modyfikowaniu modułu z funkcją tak, żeby test przechodził pozytywnie. Zgodnie z zasadami TDD, najpierw test jednostkowy ma zostać nie zaliczony i na podstawie błędu wprowadza się zmiany w module z funkcją, aż uda się zaliczyć test poprawnie. Było to trudne i jeszcze przede mną wiele ćwiczeń na zadanie domowe, ale dużą satysfakcję daję komunikat, że test został zaliczony pomyślnie.

Praktyczne warsztaty z testowania oprogramowania

12. lutego razem z dwoma koleżankami ze studiów i jednym kolegą bawiliśmy się w testerów na warsztatach prowadzonych przez Karolinę Pawłowską z Ipis Services. Karolina przygotowała dla nas krótką prezentację teoretyczną z typowych zagadnień związanych z testowaniem oprogramowania. Natomiast 80% czasu w tę słoneczną niedzielę próbowaliśmy znajdować usterki w grze komputerowej przygotowanej specjalnie na warsztaty.

Moje emocje związane z praktycznym testowaniem gry na tych ćwiczeniach określiłabym od początkowej konfuzji i zupełnego chaosu do końcowego uporządkowania i większej uważności. Stopniowo uczyliśmy się, jak efektywnie podchodzić do zadań testerskich, które mogą nas spotkać na rozmowach kwalifikacyjnych. Ćwiczenia przeplatały się z coraz bardziej uszczegółowioną teorią. W usystematyzowany sposób poznawaliśmy od praktycznej strony kolejne techniki: od testowania eksploracyjnego przez testowanie w oparciu o klasy równoważności i warunki brzegowe, aż po przypadki testowe generowane ze specyfikacji. W miarę upływu czasu coraz lepiej szło nam spostrzeganie defektów. I co najważniejsze uczyliśmy się nasze odkrycia w miarę sensownie i spójnie notować.

Karolina bardzo wiele opowiadała nam też o tym, co warto uwypuklić w CV (szczególnie, kiedy nie mamy jeszcze żadnego doświadczenia przemawiającego na naszą korzyść) i jak wyglądają rozmowy kwalifikacyjne, które ona sama przeprowadza dosyć często.

Akademia Początkującego Testera

Udało mi się wziąć udział w wydarzeniu organizowanym przez Akademię Początkującego Testera pt. "Rozmowy o testach." Nie było to ogólnikowe spotkanie, na którym poznaje się, czym jest zawód testera i jak się zabrać za przebranżawianie. Wydarzenie określiłabym raczej na poziomie średnio-zaawansowanym. Składało się ono z czterech wykładów dotyczących różnych szczegółów/aspektów pracy testera.

Po pierwsze Joasia mówiła o tym, że jeśli są jakieś cechy charakteru, które utrudniają nam bycie dobrym testerem (np. introwertyzm lub nie dostateczne zwracanie uwagi na szczegóły), to mamy na nie wpływ przez ćwiczenia i wyrabianie nowych nawyków. W skrócie - możemy pracować nad naszymi słabszymi stronami - nie determinują one powodzenia w pracy testera. Asia poleciła nam książkę "Myśl jak Sherlock Holmes" jako źródło ćwiczeń na spostrzegawczość. Postaram się ją przeczytać w wolnej chwili.

Po drugie, Marta przedstawiła kilka narzędzi do zarządzania testami, które warto poznać, żeby ułatwić sobie pracę w testowaniu - od Excela po Microsoft Test Manager. W każdej firmie istnieje inny sposób zarządzania testami, ale wyróżnione przez Martę narzędzia mogą służyć jako przedstawiciele większości z nich.

Następnie Darek podpowiadał, jak można się samodoskonalić, żeby zostać testerem. Podkreślał rolę poświęcenia, wizualizacji, wyznaczania sobie i zapisywania celów. Muszę jego wskazówki koniecznie wcielić w życie, bo moje cele motają mi się w głowie bez większego ładu, co nie pomaga w dążeniu do ich realizacji.

Na koniec, Grzegorz opowiadał o tym, jak skomplikowane jest testowanie urządzeń mobilnych i jak wiele rzeczy trzeba wziąć pod uwagę, żeby przetestować aplikacje mobilne. Mnogość zagadnień, z którymi trzeba się liczyć w takim testowaniu przyprawia o zawrót głowy, ale podobno są usystematyzowane sposoby na poradzenie sobie z tym.

Egzamin ISTQB - poziom podstawowy

7. marca napisałam egzamin ISTQB w siedzibie SJSI we Wrocławiu. Cieszę się, że mam to już za sobą i mogę skupić się na uczeniu innych, bardziej praktycznych rzeczy. Moja wersja egzaminu składała się zarówno z typowych pytań o teorię zawartą w sylabusie, jak i z kilku praktycznych zastosowań tej teorii w przypadkach testowych. Te praktyczne zadania przysporzyły mi najwięcej trudu z racji tego, że za mało mam jeszcze doświadczenia w tworzeniu testów i przypadków testowych. Wyobrażam sobie, że ktoś, kto zdaje egzamin ISTQB po przepracowaniu choć kilku miesięcy jako tester może poradzić sobie z tego typu pytaniami o wiele lepiej. Ale mam nadzieję, że rozwiązałam poprawnie wystarczająco dużo zadań, żeby egzamin zdać. Dowiem się tego w ciągu kilku nadchodzących dni.

1 komentarz:

  1. Cześć :)

    Właśnie zaczęłam czytać twój blog po poleceniu go przez Stefanię z webinaru testuj.pl :) Ja zdawałam test ISTQB poziom podstawowy po 2,5 dniowym szkoleniu przez akademię testowania. Test zdałam ale miałam wrażenie że tu chodzi bardziej o zakucie i zapomnienie niż o praktyczną naukę. Teraz jestem na etapie zdalnych praktyk organizowanych przez szkołę. A później się zobaczy ;)
    Dzięki za dzielenie się wiedza na blogu i linkami do różnych organizacji. Ach, dodam że też mam wykształcenie humanistyczne ;)

    OdpowiedzUsuń